27 marca - Matki Bożej Bolesnej/św. Jana Damasceńskiego

Dnia 27. marca

Święty Jan Damasceński, doktor Kościoła. (Roku 676-780.)

Jan urodził się w Damaszku w r. 676 z bardzo pobożnych i znakomitych rodziców. Ojciec jego piastował wysoki urząd w Syryi, podbitej przez Saracenów. Używał możnego swego wpływu i bogactw swych na dobro Kościoła. Przedewszystkiem stawił sobie za zadanie życia, wykupywać niewolników chrześcijańskich, których przyprowadzano na rynek w Damaszku. Razu pewnego wydobył w ten sposób z rąk Saracenów starego zakonnika, imieniem Kuźma. Ten to duchowny, pełen nauki, był nauczycielem młodego Jana. Nabrał pod kierownictwem więc zakonnika niemałej wiedzy w rzeczach wiary, nawykł także do pobożności. Był z natury młodzieńcem bardzo zdolnym i skłonnym do dobrego.
Urząd ojca, po śmierci rodzica, powierzył Kalif synowi; znał bowiem młodego Jana tak z energii jako i nauki. Jan niechętnie przyjął odznaczenie, chciał bowiem poświęcić się więcej sprawom Bożym jak świeckim. Lecz życzeniu władzcy nie mógł odmówić.
Nastały czasy, w których cesarz Leon zwany Ikonoklastą wydał w swem państwie ostre prawa i przepisy przeciwko czci obrazów świętych, aby pozyskać sobie wywołanemi rozterkami w Kościele uznanie i przyjaźń groźnych sąsiadów saraceńskich. Jan święty oburzony na takie bezprawne wystąpienie cesarza, sprzeciwiające się nauce Kościoła, chwycił za pióro i bronił dotychczasowych zwyczajów pobożnych. Pisał wiele listów do wpływowych osób w państwie cesarza; w nich wykazywał bezpodstawność zakazu cesarskiego i tłomaczył naukę Kościoła; wzywając równocześnie do oporu a nawet do męczeństwa, jeśliby tego była potrzeba.
Dowiedział się o tem cesarz Leon i poprzysiągł Janowi zemstę; nie mógł go jednak gniewem swem dosięgnąć, bo Damaszek nie należał do jego państwa; postanowił zdradą zemścić się na dzielnym obrońcy Kościoła. Powiadają, że sfałszował list, podrabiając dokładnie charakter pisma, w którym Jan jakoby namawiał cesarza, aby z wojskiem wpadł do Damaszku, przyrzekając rzekomo otworzyć cesarzowi bramy miasta. Ten list miał Leon posłać Kalifowi jako dowód swej szczerości ale zarazem jako dowód zdrady Jana.
Kalif, jak mówią, uwierzył, że list pisany przez Jana, kazał go na sąd zawołać i uciąć mu prawą rękę. Jan padł na kolana przed obrazem Najświętszej Panieńki i trzymając odciętą rękę prosił jak dziecko, by się Matka Boża zmiłowała nad nim i w dowód jego niewinności uleczyła mu rękę. Przyrzekł, że tą ręką będzie całe życie bronił wiary Chrystusowej. W tem usłyszał słowa: Synu mój, jesteś uleczony, czyń, jakoś przyrzekł. W tej chwili wedle podania za dotknięciem przyrosła ręka do ciała.
Sława tego cudu rozeszła się lotem błyskawicy po całem mieście. Słysząc o tem Kalif, zawołał Jana do siebie, a przekonawszy się naocznie po bliźnie widocznej na około ręki o prawdziwości wypadku, poznał, że niesprawiedliwie ukarał świętego. Prosił go, by był pierwszym w jego domu i państwie i by radą swą służył mu w rządach państwa. Równocześnie przywrócił mu urząd dawniejszy.
Jan wszakże postanowił wstąpić do klasztoru. Sprzedał wszystkie swe dobra, pieniądze rozdał ubogim, sam zaś poszedł w ubogiej szacie do klasztoru świętej Saby, położonego niedaleko Jerozolimy i prosił gorąco o przyjęcie. Ojcowie, znając Jana z sławy i gorliwości w służbie Bożej, przyjęli go chętnie.
Dano mu zakonnika jako mistrza duchownego. Był to światły ale nieugięty starzec. Na samym wstępie udzielił Janowi następującej przestrogi: Nie czyń niczego z własnej woli, pracę ofiaruj Panu Bogu, żałuj za grzechy swej młodości, nie baw się myślami świeckiemi, oczyszczaj umysł swój od nieprzystojnych rzeczy, obawiaj się własnej pychy, nie uważaj się za uczonego, radź się w potrzebie swych przełożonych. Nadto zakazał mu pisania wszelkich listów i książek, zakazał mu zajmowania się rzeczami świeckiemi i polecił ćwiczenie zupełnego milczenia.
Wszystkie te reguły mądrości chrześcijańskiej wypełniał gorliwy nowicyusz z największem posłuszeństwem i zaparciem się siebie. Mądry starzec stawiał pokorę jego na wszelkie próby. Razu pewnego polecił mu, aby zaniósł kosze na sprzedaż do Damaszku; przytem wyznaczył mu za nie nadzwyczaj wysoką cenę. W pokorze serca wziął Jan kosze i w skromnej szacie zakonnej usiadł na rynku w Damaszku, on, który niedawno był namiestnikiem i pierwszą osobą w mieście po władzcy. Poznał jeden z dawnych sług w skromnym zakonniku swego dawnego pana i kupił kosze za żądaną cenę.
Kiedy Jan na prośby pewnego brata zakonnego ułożył wesoły wierszyk do śpiewu, mistrz zakonnik wypędził go za to z celki klasztornej. Jan płakał jak dziecko; przepraszając mistrza tłomaczył się, że przekroczył przepisy na to, aby pocieszyć braciszka w smutku. Starzec był nieugięty. Nakazał mu za karę wymieść i wyczyścić wszystkie celki braci. Jan zabrał się z pokorą do miotły, by spełnić nadaną pokutę. Widząc to mistrz, padł mu na szyję i ucałował go serdecznie, zwalniając go z dalszej pokuty.
Razu pewnego miał ów starzec widzenie, podczas którego usłyszał głos: Czemu nie dopuścisz rzece płynąć a źródłom wytrysnąć a wodę toczyć na ochłodę dusz ludzkich? Zrozumiał starzec, że chodziło o Jana, którego nauka miała być oną wodą wytryskającą z źródła obfitego na korzyść Kościoła. Zawołał więc Jana i rzekł do niego: Synu mój, otwórz teraz swe usta i objaw światu, coś nagromadził w swem sercu przez długie rozmyślanie.
Jan zaczął znowu pisać. Napisał piękną książkę o nauce wiary i obyczajów. Był on pierwszy z Greków, który w systematyczny sposób ułożył podobne dzieło z niezwykłą bystrością ducha i siłą słowa. Oprócz tego napisał kilka pięknych nauk na cześć Maryi i utworzył kilka pięknych hymnów, które Kościół św. przejął do modlitw kościelnych.
Patryarcha jerozolimski Jan V. wyświęcił go na kapłana w roku 740. Kiedy umarł Leon Ikonoklasta, a nastąpił po nim Konstantyn Kopronymus, zacięty wróg wiary świętej, który szalał w swej złości i okrucieństwie przeciwko Kościołowi, wypędzał biskupów, burzył kościoły i męczył wiernych, Jan św. opuścił swe zacisze klasztorne i udał się w świat, by walczyć przeciwko błędom heretyckim. Mimo że na jego głowę wyznaczono nagrodę, przeszedł całą Palestynę, Syryą, nawet doszedł do Konstantynopola, wszędzie głosząc prawdy wiary, zawsze gotów na śmierć. Pan Bóg nie chciał jego śmierci męczeńskiej; mimo niebezpieczeństw wrócił do swego klasztoru, gdzie dokonał żywota w roku 780. Miał wtenczas lat 104.
Dla swego znaczenia w rozwoju i ułożeniu nauki wiary na podstawie dotychczasowej tradycyi i orzeczeń Kościoła, św. Jan uznany jest doktorem Kościoła.


Nauka
W ósmym i dziewiątym wieku pojawili się ludzie, którzy występowali przeciw czci obrazów. Tych ludzi nazywamy obrazoburcami czyli ikonoklastami. Twierdzili, że jest to zabobonem, oddawać cześć obrazom. I słusznie zupełnie, bo któż może oddawać cześć obrazom martwym? Cześć obrazom się należy przez wzgląd na to, co wyobrażają; czcimy więc obrazy świętych, bo przedstawiają nam sługi Boże, zachęcają do ich naśladowania i do modlitwy. Stąd też obrazoburcy nie rozumieli nauki wiary świętej. Doświadczenie potwierdza, że wogóle ci, którzy występują i szydzą z obrządków i praktyk pobożnych, prawie nigdy nie znają ich myśli, intencyi i pobudek. Stąd prawie zawsze jest nieświadomość powodem szyderstwa podnoszonego przeciwko Kościołowi. Podobnie i obrazoburcy nie wiedzieli, lub nie chcieli wiedzieć, że Kościół nie czci obrazów samych, bo byłoby to bałwochwalstwem. W obrazach, powtarzamy, cześć oddajemy tym, których one nam przedstawiają t.j. Panu Bogu, Matce Boskiej, Świętym Pańskim. Do duszy ludzkiej tylko przez zmysły docierają pojęcia nadprzyrodzone i duchowe. Otórz pomocą dla zmysłów naszych są obrazy. One uprzytomniają nam Pana Boga lub Świętych, stawiają nam ich przed oczy i w ten sposób ułatwiają nam modlitwą do Pana Boga lub sług Jego.
Módlmy się więc przed obrazami Pana Boga, Matki Boskiej i Świętych Pańskich, zawieszajmy je w domach swych, bo takie zwyczaje pobożne wskazują na dom katolicki, w którym kwitnie cześć ku Panu Bogu i Świętym Pańskim.


siomi1.w.interia.pl/27.marca.html
Roman Catholic1
Kościół obchodzi dzisiaj wspomnienia Matki Bożej Bolesnej i św. Jana Damasceńskiego. Jeżeli Msza jest o Maryi, obowiązują szaty białe. W innym wypadku szaty fioletowe. Ze względu na Wielki Post wspomnienia mają rangę dowolną.